Podwójną wygraną Polaków zakończył się trzeci finał Indywidualnych Mistrzostw Europy rozegrany w chorwackim Gorican. Na stadionie Zvonko Pavlica, ojca Juricy, świetnie spisał się zawodnik, który wystartował z dziką kartą, Krzysztof Kasprzak. Po dwóch wyścigach rozpoznawczych, w dalszej części turnieju nie zaznał goryczy porażki. Duży sukces odniósł Sebastian Ułamek, który po kontuzji odniesionej w lidze angielskiej od razu zaprezentował efektowny i efektywny speedway.
Walka w finale o zwycięstwo początkowo toczyła się między Kasprzakiem a Tomaszem Gollobem, który pomimo wstrząśnienia mózgu bardzo pewnie prowadził motocykl i nie widać było najmniejszych problemów z płynną jazdą polskiego mistrza świata. Gollob po biegu miał pretensje do Kasprzaka o jego zdaniem zbyt ostre potraktowanie go w pierwszym łuku, kiedy to Kasper wypchnął 42-letniego zawodnika Unibaksu Toruń pod samą bandę. Ten widząc ,że nie ma większych szans na walkę choćby o podium z Martinem Vaculikiem zamknął gaz i zjechał z toru.
Duży niedosyt z pewnością ma Nicki Pedersen. Duńczyk po dwóch pewnych zwycięstwach w pierwszych dwóch stratach później pogubił się z ustawieniami i ostatecznie odpadł w biegu ostatniej szansy. Drugi z kandydatów do mistrzowskiego tytułu, Tai Woffinden zaczął bardzo słabo, bowiem dwukrotnie przekraczał linię mety na trzecim miejscu. Dopiero następne kolejki sprawiły, że Brytyjczyk odnalazł poprawne ustawienia na chorwacki tor i był zdecydowanie szybszy. W biegu ostatniej szansy zajął się walką z Tomaszem Gollobem, a tymczasem po wewnętrznej części toru w Gorican przemknął Martin Vaculik i odniósł jedyne tego dnia zwycięstwo z drugiego pola startowego.
Bardzo chaotycznie metry owalu w Chorwacji przemierzał Grigorij Łaguta. Rosjanin był dość wolny (nie wygrał żadnego biegu), a jego postawa na torze mogła powodować zawał serca u niejednego kibica. Blokowanie jadących za nim żużlowców ocierało się o szaleństwo, ataki przy krawężniku, w których dosłownie na centymetry podjeżdżał pod rywala z pewnością utrą się w pamięci wszystkich zgromadzonych na obiekcie Stadium Millenium.
Zawody w początkowej fazie nie były zbyt ciekawe. Tor nie sprzyjał walce, a o zwycięstwie biegowym decydował głównie start. Pierwsze nieśmiałe ataki pojawiły się w drugiej serii startów, ale to także nie rozgrzało kibiców do czerwoności. Z całą pewnością do wisienek na żużlowym torcie można zaliczyć wyścig numer 16, w którym niesamowitą walkę o dwa punkty stoczyli Nicki Pedersen i Tomasz Gollob.
Początkowo po starcie lepszy był Duńczyk, ale Gollob szybko go wyprzedził. Ruszając w pogoń za Karpowem nieco zlekceważył "Powera", co spowodowało spadek ponownie na trzecie miejsce. Po chwili jednak Polak zastosował przysłowiowe nożyce i znów był przed Duńczykiem. Na ostatnim okrążeniu, na przeciwległej prostej do startu, Pedersen wcisnął się Gollobowi przy krawężniku, po czym wypchnął go na zewnętrzną część toru, czym zapewnił sobie dwa punkty. Obaj żużlowcy za ten spektakl otrzymali owacje na stojąco od publiki zasiadającej na stadionie.
Po trzech turniejach SEC, na prowadzeniu jest Nicki Pedersen, który ma jeden punkt przewagi nad Taiem Woffindenem i dwa nad Tomaszem Gollobem. Do podium zbliżył się za to Martin Vaculik, który w Gorican zajął trzecie miejsce. Do bezpiecznego, trzeciego miejsca dającego utrzymanie w cyklu na przyszły sezon Słowak traci zaledwie trzy punkty. Na piąte miejsce spadł nieobecny w Chorwacji dotychczasowy lider SEC, Emil Sajfutdinow. Strata do prowadzącego Pedersena wynosi siedem punktów i w ostatnich zawodach w Rzeszowie będzie mu bardzo ciężko odrobić ową stratę. Swoją szansę na medal mistrzostw Europy zaprzepaścił raczej Grigorij Łaguta, który był całkowicie bezbarwny w Gorican. Na torze w Rzeszowie największe szanse na tytuł ma Nicki Pedersen, gdyż to w barwach rzeszowskiej PGE Marmy Duńczyk występował w bieżącym sezonie w polskiej lidze. Co prawda jego drużyna spadła z ligi, jednak Power był najskuteczniejszym zawodnikiem w ekipie pani prezes Marty Półtorak.
Za dwa tygodnie ostatni akord tegorocznego SEC. Projekt, który można już w tym momencie uznać za ogromny sukces sportowy, jak i medialny przyciąga mnóstwo kibiców, co z pewnością przełoży się na frekwencję w Rzeszowie, gdzie ceny wejściówek rozpoczynają się od 20 złotych. Obowiązkiem każdego kibica jest wspierania zawodników w tak prestiżowej imprezie, dlatego już dzisiaj organizatorzy zachęcają do zakupu biletów na finałowe zawody, które wyłonią Indywidualnego Mistrza Europy anno domini 2013. Wszystkie szczegóły na stronie www.speedwayeuro.com.