Kai Huckenbeck w dramatycznych okolicznościach zakończył zmagania podczas drugiej rundy cyklu Speedway Euro Championship 2017, która odbyła się w niemieckim Güstrow. Ulubieniec tamtejszej publiczności upadł w wyścigu „ostatniej szansy”, w którym jechał na prowadzeniu.
Drugi raz z rzędu cykl SEC zawitał do Güstrow i po raz drugi, jako „dzika karta”, wziął w nich udział Kai Huckenbeck. W sezonie 2016 niemiecki zawodnik zaliczył bardzo udany występ, który zakończył na trzecim miejscu, ustępując Martinowi Vaculikowi i Krzysztofowi Kasprzakowi.
Tegoroczne zmagania - na specyficznym torze w Güstrow - zapowiadały się emocjonująco, a po poprzednim sukcesie, Kai Huckenbeck był jednym z kandydatów do zajęcia miejsca na podium. Wszystko szło zgodnie z planem. Niemiecki zawodnik prezentował nie tylko efektywną, ale także efektowną jazdę, dzięki której zbierał od kibiców owacje na stojąco. Huckenbeck, rundę zasadniczą zakończył z 12 punktami na koncie i tylko poprzez mniejszą ilość zwycięstw, niż Artem Laguta oraz Andzejs Lebedevs, nie awansował bezpośrednio do finału zawodów. W wyścigu „ostatniej szansy”, reprezentant Niemiec zmierzył się z Krzysztofem Kasprzakiem, Vaclavem Milikiem oraz Mateuszem Szczepaniakiem. Po starcie, to Huckenbeck prowadził i tylko katastrofa mogła odebrać mu awans do finału. Na wyjściu z pierwszego łuku, 24-latek uderzył w kamień, co spowodowało, że upadł i zakończył zmagania w drugiej rundzie Indywidualnych Mistrzostw Europy.
- Uderzyłem w kamień na pierwszym wirażu. Śmiem twierdzić, że to była moja droga do podium. Taki jest żużel. Nie pozostaje mi nic innego, jak wziąć się w garść i jechać dalej – powiedział Kai Huckenbeck, który tuż po zawodach był oblegany przez dziesiątki kibiców.
Pomimo upadku, Huckenbeck dostrzega pozytywne aspekty swojego występu. Patrząc na dorobek punktowy, Niemiec zająłby trzecie miejsce.
- 12 punktów do dobry wynik. Powinienem być w finale, być może uda się następnym razem – zakończył Kai Huckenbeck.