Martin Vaculik wygrywając ostatnie zawody w Rzeszowie wywalczył tytuł Indywidualnego Mistrza Europy. Po raz pierwszy udało się wyłonić najlepszego żużlowca Europy w nowej formule. Słowak na obiekcie Stali Rzeszów wywalczył komplet osiemnastu punktów i dokonał niemożliwego, bowiem przed zawodami miał on pięć punktów straty do Nicki Pedersena, który w dodatku w 2013 roku reprezentował barwy rzeszowskiego klubu.
"Łatwo na pewno nie było, bo żadne zawody, zwłaszcza te ostatnie nie są nigdy z gatunku tych łatwych. Wszystko mi tego dnia po prostu pasowało. Miałem świetnie dopasowany motor, silniki pracowały bardzo dobrze. Co ważne, byłem bardzo skoncentrowany na jeździe. Jechałem z "czystą" głową, miałem trochę czasu, żeby skupić się tylko na tych zawodach. Chciałem pojechać na luzie, a wszystko tak idealnie zagrało, że zdobyłem komplet punktów". - przyznaje nowo kreowany Mistrz Europy.
Jeszcze przed rozegraniem ostatniego biegu pozostali żużlowcy podchodzili do Vaculika i gratulowali mu zdobycia tytułu. Martin wiedział, że potrzebuje jeszcze jednego punktu, dlatego był bardzo wstrzemięźliwy, jeśli chodzi o ich przyjmowanie. "Nie chciałem jeszcze odbierać gratulacji, bowiem nie miałem jeszcze zagwarantowanego tytułu. Dopóki nie przejedziesz linii mety i nie zapewnisz sobie zwycięstwa, to naprawdę nie ma czego gratulować."
Fani z Rzeszowa pomimo gorącego przyjęcia Słowaka w trakcie zawodów, później mieli do niego sporo pretensji związanych z niefortunnym zdjęciem, które pojawiło się w internecie. Vaculik wskazywał na kibica, który na swojej bluzie posiadał grafikę obrażającą rzeszowski klub, a co za tym idzie - również kibiców.
"Ta cała sytuacja rozegrała się z tego co pamiętam po derbowym spotkaniu Unii Tarnów ze Stalą Rzeszów. Najprawdopodobniej ktoś chciał sobie zrobić zdjęcie. Ja nie jestem człowiekiem, który chce obrażać kogokolwiek, bowiem jeździłem dla rzeszowskiego klubu i bardzo dobrze wspominam tamten okres. Tak samo, jak ostatnie zawody SEC, gdzie otrzymałem wiele braw i pozytywnych emocji od tamtejszych kibiców. Chciałbym wobec tego bardzo przeprosić kibiców z Rzeszowa. Dla mnie mecze derbowe są bardzo emocjonujące, pełne trybuny, świetna atmosfera, ale na pewno nie będziemy się zabijać na torze, bo ludzie z obu miast może nie za bardzo się lubią. Chciałbym podkreślić, że bardzo szanuję kibiców w Rzeszowie i jeszcze raz przepraszam za zaistniałą sytuację. Zawsze jestem pozytywnie nastawiony do każdego klubu i każdych fanów, dlatego nie chcę, aby oceniano mnie tylko przez pryzmat tego jednego zdjęcia." - zakończył wyraźnie skruszony Martin Vaculik.