Zmagania w Togliatti nie były szczęśliwe dla Polaków. Nie tylko zabrakło ich w finale, ale też żaden z nich nie uzyskał prawa startu w wyścigu ostatniej szansy. Najlepszym z biało-czerwonych został Krzysztof Kasprzak, który pomimo słabszego początku turnieju wywalczył 8 punktów i w trzeciej rundzie Speedway Euro Championship został sklasyfikowany na siódmej pozycji.
- Mogło być jednak zdecydowanie lepiej. Niestety, zostałem wykluczony w drugim ze swoich startów i zabrano mi dwa bardzo cenne punkty. Później zabrakło mi ich do tego, aby wystąpić w finale - podsumował swój występ Krzysztof Kasprzak.
Na przykładzie Polaka widać najlepiej, jak wielkie znaczenie w rywalizacji o tytuł mistrza Europy ma każdy zdobyty lub stracony punkty. Kasprzak uzbierał dotąd 24 oczka. Dwa więcej dałyby mu miejsce w pierwszej piątce i pozwoliły myśleć końcowym triumfie w tegorocznym cyklu Speedway Euro Championship.
- Na pewno szkoda tych punktów. Być może pozwoliłyby mi na występ w finale, po którym mogłem być przecież liderem cyklu SEC po trzech rundach zmagań - wylicza indywidualny mistrz Europy z 2003 roku. - Niepotrzebnie tracę te punkty. W Togliatti straciłem w sumie trzy, a w Güstrow cztery. Łatwo policzyć gdzie bym był, gdybym miał je na swoim koncie.
KK nie składa jednak broni i przed finałem rywalizacji Speedway Euro Championship, planowanym na 17 września w Rybniku, ma jeden cel.
- Nie ma innego wyjścia. Zdobywam komplet punktów i wskakuję na podium mistrzostw Europy - zapowiada polski żużlowiec.