Radosław Zieliński: Maciek, na zakończenie sezonu zdobyłeś złoty medal w barwach Poole Pirates. Jaki to był rok dla Ciebie?
Maciej Janowski: Biorąc pod uwagę wyniki, jakie osiągałem w tym roku, to mogę śmiało powiedzieć, że był to rok bardzo pozytywny.
R.Z: Pomimo przyzwoitej jazdy w SEC zająłeś piąte miejsce i nie zdołałeś wskoczyć na podium i utrzymać się w elicie. Jakie były Twoim zdaniem tego przyczyny?
M.J: Nie wszystkie zawody poszły po mojej myśli i stąd taka pozycja, a nie inna. Z pewnością chciałem się pokazać z dobrej strony, ale nie było też w sumie najgorzej.
R.Z: To był pierwszy rok, w którym startowałeś w roli seniora. Jaka jest różnica między seniorem a juniorem?
M.J: To zależy od podejścia, jakie ma dany zawodnik. Jednemu jest łatwiej, drugiemu trudniej. Generalnie jest różnica w liczbie startów, bo w juniorce zawsze jest ich więcej, ale myślę, że można się przyzwyczaić i osiągać dobre wyniki.
R.Z: Początek sezonu nie był najlepszy w Twoim wykonaniu. Z czasem jednak zrobiłeś wyraźne postępy. Co było tego przyczyną?
M.J: Razem ze swoim teamem zrobiliśmy kilka zmian w sprzęcie, dograliśmy wszystkie podzespoły, zaczęliśmy trafiać z silnikami, przełożeniami. Ewidentnie, druga część sezonu była dla mnie lepsza.
R.Z: Jak oceniasz turniej SEC rozgrywany pierwszy raz w nowej formule?
M.J: Kompletna amatorka! (śmiech). Tak na poważnie, to bardzo pozytywnie oceniam całą formułę. Mistrzostwa odzyskały dawny blask, wszystko było profesjonalnie zorganizowane. Jestem przekonany, że SEC to bardzo dobry mechanizm, aby popularyzować żużel.
R.Z: Które zawody były według Ciebie najbardziej interesujące?
M.J: Według mnie najciekawiej było w Gdańsku, chociaż krajowe rozgrywki o Złoty Kask też mi się podobały (śmiech).
R.Z: Czy dużym zaskoczeniem było dla Ciebie zdobycie tytułu przez Martina Vaculika?
M.J: Na pewno małe zaskoczenie było, ale Martin jechał kapitalnie w Rzeszowie i zdobył tytuł zasłużenie. Było też sporo kontuzji, więc faworytem na pewno nie był, ale wygrał i należy mu bić brawo. Jest przecież bardzo dobrym zawodnikiem.
R.Z: Jaki jest Mistrz Europy prywatnie? Jeździcie razem w jednym klubie w Polsce. Co o nim możesz powiedzieć?
M.J: Bardzo w porządku chłopak, sympatyczny. Do rany przyłóż.
R.Z: Czy możemy się spodziewać, że wystartujesz w przyszłym roku w eliminacjach do SEC 2014?
M.J: Szczerze mówiąc, to będę wywierał naciski na szefostwo SEC, żeby dostać dziką kartę (śmiech), ale jeśli się nie uda, to na pewno wystartuję w eliminacjach do przyszłorocznych Mistrzostw Europy.
R.Z: Gdybyś mógł wybierać lokalizację, gdzie najchętniej "wysłałbyś" SEC?
M.J: Nie mam pojęcia, ale Gniezno to bardzo ładne miasto (śmiech).
R.Z: Jakie masz plany klubowe na przyszły rok? (Głównie pytam o Polskę i Szwecję)
M.J: Na razie wybieram się na wakacje i nie myślę o startach w przyszłym sezonie. Tym będę martwił się po zasłużonym wypoczynku.
R.Z: Jak myślisz, gdyby nie kontuzje, kto miałby największe szanse na zwycięstwo w SEC?
M.J: Zdecydowanie Tai Woffinden, miał niesamowity sezon, wszystko mu wychodziło i z pewnością gdyby nie kontuzja przypieczętowałby tytuł w ostatnich zawodach w Rzeszowie.
R.Z: Na sam koniec, czy chciałbyś przekazać coś wszystkim kibicom speedwaya?
M.J: Pozdrawiam wszystkich kibiców. Dziękuję im za doping w 2013 roku i liczę, że będą ze mną również w przyszłym sezonie.
R.Z: Dziękuję za rozmowę.