Anders Thomsen to największa zagadka cyklu SEC 2016. W gronie najlepszych żużlowców walczących o tytuł mistrza Europy, Duńczyk znalazł się dzięki dużemu uśmiechowi losu. Stając pod taśmą ostatniego wyścigu SEC Challenge w Olching potrzebował trzech punktów. Kłopot w tym, że obok siebie miał trzech innych żużlowców do końca walczący o przepustki do rundy finałowej: Artioma Łagutę, Fredrika Lindgrena i Przemysława Pawlickiego. Na szczęście dla Thomsena dwaj pierwsi zostali z decydującego biegu wykluczeni, zaś Duńczyk pokonał Pawlickiego i dorobkiem ośmiu punktów zajął siódme miejsce w klasyfikacji - ostanie dające prawo występów w tym cyklu.
Wicemistrz świata juniorów z 2015 roku zaczął cykl Speedway Euro Championship dosyć spokojnie, od sześciu punktów w niemieckim Güstrow. Już w pierwszych zawodach miał na rozkładzie takich zawodników jak Vaclav Milik, Antonio Lindbaeck, czy Andzejs Lebedevs.
Podczas zawodów w Daugavpils, Thomsen pokazał, że potrafi ścigać się na żużlu. Jego fenomenalna akcja, dzięki której na jednym łuku przesunął się z czwartego na pierwsze miejsce sprawiła, że wielu kibiców z miejsca pokochała styl jazdy tego zawodnika. To był bardzo dobry występ, ale niestety do awansu do biegu barażowego zabrakło zaledwie jednego punktu…
W Rosji zaś, młody Duńczyk zaczął bardzo dobrze, bo od wygranego biegu z Vaclavem Milikiem, Hansem Andersenem i Krzysztofem Kasprzakiem. Później jednak było już zdecydowanie gorzej i zawody zakończył z zaledwie pięcioma oczkami. Pomimo tego, jego szanse na awans do przyszłorocznego cyklu wcale nie były takie małe. Wystarczyło dobrze pojechać w wielkim finale SEC, w Rybniku.
Tutaj jednak Thomsena dopadł niesamowity pech. Już w pierwszym biegu zaliczył groźny upadek, przez który musiał wycofać się z zawodów, tym samym przekreślając swoje szanse na dobry rezultat. Co prawda Anders Thomsen zajął dopiero piętnaste miejsce w klasyfikacji generalnej, ale jego charyzma, styl jazdy z pewnością pozwolą mu na odnoszenie sukcesów w przyszłości.