Grigorij Łaguta z powodu kontuzji stracił trzy z czterech turniejów tegorocznego cyklu Speedway European Championships. Rosjanin wykurował się dopiero na ostatnią rundę w Częstochowie i... wygrał ją w znakomitym stylu. Gdyby nie uraz, z pewnością powalczyłby w tym sezonie o jeden z medali mistrzostw Europy.
Jeszcze przed sezonem Grisza doznał kontuzji nogi, która wyeliminowała go ze startów na początku sezonu w Polsce. Następnie po krótkiej rehabilitacji zawodnik z Rosji ponownie wsiadł na motocykl i zaczął startować w lidze polskiej i rosyjskiej. Jak się okazało, był to zbyt wczesny powrót i kontuzja się odnowiła. Uniemożliwiła mu jednocześnie występ w trzech rundach SEC.
- Pogodziłem się po prostu z tym wszystkim – trochę meczów i imprez mi uciekło, ale cóż mogę zrobić? Czasu nie cofnę. Na pewno teraz nie popełniłbym jednak tego samego błędu i wróciłbym na tor dopiero wtedy, gdy lekarz powiedziałby, że mogę spokojnie wracać. - mówił tuż przed powrotem na tor, Grigorij Łaguta.
Zawody w Częstochowie były dla Rosjanina bardzo udane. W rundzie zasadniczej stracił zaledwie jeden punkt, przegrywając z mistrzem Europy, Emilem Sajfutdinowem. W finale również jechał za swoim rodakiem, jednak ten upadł na tor z własnej winy. W powtórce Łaguta niesamowicie odjechał rywalom popisując się niezwykle efektowną jazdą wyprostowanym motocyklem niemalże po dmuchanej bandzie. Z pewnością Grisza ma największe szanse na otrzymanie dzikiej karty na przyszłoroczny cykl SEC.