Szwedzka nadzieja na medal

 Antonio Lindbaeck przed rozpoczęciem cyklu Speedway European Championships otrzymał od firmy One Sport, organizatora mistrzostw, stałą dziką kartę. Niektórzy nie wierzyli w szwedzkiego zawodnika i poddawali w wątpliwość słuszność ulokowania Lindbaecka w cyklu SEC. Jak się jednak okazało, był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Już w trakcie pierwszego turnieju, Antonio awansował bezpośrednio do wielkiego finału. Chociaż nie udało mu się stanąć na podium, zdobyte punkty pozwalały z optymizmem patrzyć w przyszłość.

Drugi turniej, w niemieckim Landshut nie zaczął się najlepiej dla czarnoskórego zawodnika rodem z Rio de Janeiro. Po dwóch biegach miał na swoim koncie zaledwie jeden punkt i przerwach między biegami widać było na jego twarzy dużą nerwowość. Jednak odpowiednie korekty w sprzęcie przyniosły skutek i kolejne wyścigi pokazały, że w tym sezonie Antonio Lindbaeck należy do czołówki europejskiego (jak nie światowego) żużla i bez większych problemów przedarł się ponownie do finału, choć tym razem przez bieg barażowy.

Na ten moment pozycja „Toninho” wydaje się bezpieczna. Pięć punktów przewagi nad czwartym Tomaszem Gollobem oraz sześć straty do Nickiego Pedersena. W rzeczywistości jednak, Szwed nie może odczuwać zbyt dużego komfortu, gdyż do zdobycia pozostaje jeszcze mnóstwo punktów. Kolejne do rozdania będą 15 sierpnia w Kumli.