Indywidualne Mistrzostwa Europy zyskały w tym roku nową jakość. Był to innowacyjny pomysł firmy One Sport, która postanowiła odświeżyć zmagania o tytuł najlepszego jeźdźca Europy. Zawody nabrały prestiżu, nowej formuły i większego zainteresowania wśród widzów. Zamiast w jednodniowym finale, najlepsi żużlowcy Starego Kontynentu walczyli o tytuł, medale i nagrody finansowe w serii czterech turniejów finałowych - w Gdańsku, Togliatti, Gorican i Rzeszowie.
Bieżący sezon miał to do siebie, że wielu zawodników odniosło poważne kontuzje. Niestety, takowe nie omijały również żużlowców jeżdżących w SEC. Kjastas Puodżuks oraz Roman Powazhny jako pierwsi zostali wyeliminowani przez poważne kontuzje. Łotysz w trakcie drugiej rundy SEC w Togliatti złamał nadgarstek. Roman Powazhny zanotował bardzo groźny upadek w lidze rosyjskiej, skutkiem czego było bardzo mocne wstrząśnienie mózgu. Lekarze zalecili Rosjaninowi co najmniej dwumiesięczny odpoczynek od ścigania.
Następnie sezon zakończył ówczesny lider klasyfikacji SEC, Emil Sajfutdinow. Na koniec mocny cios otrzymali polscy fani, gdyż po kraksie w Sztokholmie nie mógł wystąpić Tomasz Gollob. Pomimo licznych osłabień, turnieje stały na bardzo wysokim poziomie, za każdym razem obfitując w emocjonujące wyścigi. Firma One Sport - organizator Speedway European Championships - zaprosiła do udziału w rywalizacji najlepszych w danym roku żużlowców Europy. W przeszłości niejednokrotnie bowiem bywało, że zawodnicy po niezwykle udanym dla siebie sezonie, rok później gubili formę i nie byli już tak skuteczni. W SEC takie przypadki są wykluczone.
Każdy turniej finałowy składał się z 22 wyścigów. Po zasadniczej części zawodów -czyli 20 biegach, w których każdy zmierzy się z każdym - dwóch najlepszych żużlowców zapewniało sobie udział w wielkim finale. Zawodnicy sklasyfikowani na miejscach od trzeciego do szóstego startowali w wyścigu barażowym, którego stawką były dwa pozostałe miejsca w finale. Uzyskali je, oczywiście, zwycięzca i drugi z "last chance heat". Ten kto po czterech rundach finałowych zgromadził najwięcej punktów sięgnął po tytuł Indywidualnego Mistrza Europy. W tym roku był to Słowak Martin Vaculik, który zrzucił z tronu Alesa Drymla. Czech w dużo mocniejszej obsadzie próbował walczyć, ale kontuzja plus problemy sprzętowe sprawiły, że Ales znalazł się daleko w klasyfikacji generalnej.
Przed ostatnim turniejem w Rzeszowie, w obliczu urazu Taia Woffindena, Nicki Pedersen miał pięć punktów przewagi nad czwartym w danym momencie w klasyfikacji generalnej, Martinem Vaculikiem. Nicki Pedersen ostateczne szanse na złoto przekreślił w biegu ostatniej szansy, gdzie przyjechał do mety na ostatnim, trzecim miejscu. Wcześniej bowiem taśmy dotknął Ukrainiec, Andriej Karpow. Publiczność oszalała z radości na sam fakt, że Martinowi Vaculikowi wystarczy jeden mały punkt, aby wywalczyć pierwszy w nowej formule złoty medal mistrzostw Europy. Finał odbył się jednak na raty, jednak Martin Vaculik pewnie dojechał na pierwszym miejscu i wywalczył Mistrzostwo Europy. Z pewnością płakał z tego powodu nie będzie abdykujący mistrz, Ales Dryml, który w jednym z wyścigów nie stwarzał wielkich problemów Słowakowi, aby ten znalazł się na czele stawki. Wszystkie cztery turnieje dostarczyły niesamowitych emocji i walki do samego końca. Dopiero w ostatnim wyścigu, ostatnich zawodów widzowie poznali nowego mistrza Europy. Pomimo tragicznego sezonu, gdzie kontuzje odnieśli najlepsi żużlowcy starego kontynentu, walka w SEC była wyjątkowa i z pewnością za rok będziemy świadkami jeszcze większych emocji.